fbpx

Autor: Bartosz Niedaszkowski

Głównym celem jogi jest zwiększenie świadomości ciała i nauka dokładnej obserwacji procesów fizjologicznych, które zachodzą podczas wykonywania asan. W związku z tym, istotną kwestią jest sposób w jaki instruktorzy formułują polecenia ruchowe podczas sesji jogi. Intencją każdego instruktora jogi, niezależnie od tego jaką metodą się posługuje, powinno być takie poprowadzenie uczniów, aby ich praktyka była pozbawiona błędów, a co za tym idzie, aby jej efekty miały pozytywny wpływ na organizm. Analizując treść poleceń ruchowych i sposób ich wypowiadania przez instruktorów jogi zadaję sobie pytanie: Czy polecenia te są za każdym razem zrozumiałe dla ćwiczących, czy nie wprowadzają ich w błąd ?

Z mojego, ponad piętnastoletniego, doświadczenia w dziedzinie praktyki jogi, wynika, że na to pytanie rzadko można odpowiedzieć twierdząco. Niestety bardzo często ćwiczący są zasypywani poleceniami przez prowadzących, którzy nie zastanawiają się nad tym, czy uczestnicy zajęć zdążyli je zapamiętać. Budowa naszego mózgu pozwala nam skupić się tylko na jednej, świadomie wykonywanej czynności. Nie potrafimy w jednym momencie skoncentrować się na kilku poleceniach ruchowych. Wykonywanie asan nie jest tu wyjątkiem. Automatyzacja ruchu, czyli umiejętność pozwalająca wykonywać więcej czynności w jednej chwili, jest procesem wymagającym czasu i regularnego ćwiczenia (torowanie w układzie nerwowym danych ruchów) i w gruncie rzeczy jest potwierdzeniem tej fizjologicznej właściwości naszego mózgu.

Prowadzący powinien bacznie obserwować każdą osobę na sali, mówić wolno, dać czas na zrozumienie i wykonanie ruchu. Przede wszystkim jednak, powinien wyrażać się w sposób zrozumiały. Wydaje mi się, że nie każdy jest w stanie zrozumieć czym są liczne „twory” wymyślane na bieżąco przez instruktorów np.: „wewnętrzne barki”, albo „zewnętrzna pięta”. Te dziwne sformułowania funkcjonują już od dawna i nikt nie zastanawia się nad ich sensem. To samo dotyczy niefachowych sposobów nazywania ruchu takich jak „wyginanie do tyłu”, „wyginanie do przodu, itp. Jestem przekonany, że nie rozumieją tego nie tylko ćwiczący, ale także sami instruktorzy.

Istnieje ogólnie przyjęta nomenklatura anatomiczna i kinestetyczna, która ma zastosowanie do budowy człowieka wykonującego aktywność ruchową. Joga nie powinna być tu wyjątkiem! Nazewnictwo anatomiczne i sposób opisywania ruchu ma charakter międzynarodowy (oczywiście z uwzględnieniem różnic językowych). Gdyby wszyscy instruktorzy operowali tym samym językiem anatomicznym, uczenie ćwiczeń jogi było zdecydowanie bardziej efektywne, przyjemne i mniej frustrujące. Co ważniejsze, osoba, która otrzyma polecenie ruchowe zgodne z fizjologią i anatomią narządu ruchu, wykona ćwiczenie prawidłowo i zmniejszy ryzyko urazu.

W czasach, gdy uczyłem się jogi, byłem wielokrotnie instruowany w nieprawidłowy sposób. Jako przykład mogę podać polecenie o zmniejszaniu lordozy lędźwiowej w asanach przy jednoczesnym rozluźnianiu mięśni pośladkowych. Polecenie to jest anatomicznie niewykonalne. Tak samo jak rozluźnianie mięśni czworogłowych w pozycji kąta przy jednoczesnym napinaniu mięśni grupy tylnej uda. W Yoga Medica pracujemy później z pacjentami – adeptami jogi, którzy uszkodzili w ten sposób kolano, czy kręgosłup lędźwiowy. Jestem przekonany, że jednym z powodów ich problemów jest kompletny brak przygotowania zawodowego instruktora w szkole jogi, do której uczęszczali. Niestety w Polsce brakuje dobrych treningów-szkoleń instruktorskich. Nie wspominając już o fakcie, że często prowadzący nie posiadają odpowiedniego wykształcenia medycznego. Uważam, że przed podjęciem się tak odpowiedzialnej pracy jaką jest uczenie ćwiczeń jogi, przyszli instruktorzy powinni dowiedzieć czegoś więcej o ruchu i anatomii.